W dzień mojej śmierci, ostatni,
kiedy zabiorą już trumnę
nie myśl o bólu odejścia,
utracie świata gdy umrę
Nie płacz nade mną i nie mów
o tragedii, która się stała
gdyż dajesz tym diabłu możliwość
oszustwa oraz żałowania ciała
Widząc mój pogrzeb nie lamentuj
nad rozstaniem i brakiem przyszłości
raczej raduj się mą wolnością
i smakiem spotkania wieczności
A gdy ciało me do grobu opuszczasz,
nie myśl, że to pożegnanie
bo grób ten to tylko zasłona,
co raju uroki osłania
Co dla ciebie upadkiem jest i końcem,
dla mnie początkiem wzlotu i odbiciem
tak jak księżyca zachód jest wschodem słońca
co mroki rozprasza o świcie
Choć ciało już w ziemi zakopią
swobodna ma dusza się wznosi
bo grób co więzieniem wygląda
o uwolnienie ducha prosi
Nasiona w ziemi zasiane
jak wątpliwości w tobie
ile z nich życia dać nie mogło?
i czymże innym jest "człowiek"?
Czy widziałeś kiedyś wiadro
wyciągnięte ze studni bez wody?
po co więc lament nad Józefem (1)
gdy zaznał tylko ochłody
Więc kiedy zamkniesz już usta
po raz ostatni na ziemi
dla radości krzyków je otworzysz
w miejscu "bez-czasu" przestrzeni
(1) historia Józefa, który przez swą urodę
został wrzucony do studni na pustyni przez swoich zazdrosnych braci
i pozostawiony w niej na pewną śmierć,
uratowała go niespodziewanie przejeżdżająca karawana. (Koran sura 12)